Chciałbym, aby prawo nie dyskryminowało spółdzielczości
2014-02-10Na temat prac nad nowym prawem spółdzielczym oraz wykorzystaniem przez banki spółdzielcze instrumentów zwrotnych rozmawiamy z Prezesem Zarządu ESBANKU Banku Spółdzielczego Jackiem Zacharewiczem.
Część pierwsza: Prawo spółdzielcze
Jak Pan ocenia rozpatrywane przez sejmową Komisję Nadzwyczajną projekty prawa spółdzielczego?
Sceptycznie podchodzę do prac Komisji i mam bardzo duże wątpliwości, czy prawo zostanie w ogóle uchwalone. Do tej pory próbował zrobić to chyba Sejm każdej kadencji, jednak żadnemu się nie udało. To jest bardzo złożony problem, bo spółdzielcza forma własności obejmuje bardzo różne formy działalności. Działają spółdzielnie mieszkaniowe, handlowe, spółdzielnie mleczarskie, banki spółdzielcze, SKOK-i czy spółdzielnie pracy. Trudno regulować działalność wszystkich jedną ustawą. Tymczasem Komisja chce tworzyć prawo w oparciu o model spółdzielni mieszkaniowej. To duży błąd. Nie można rozpatrywać całości patrząc z perspektywy części tej całości. Problemem jest również fakt, że spółdzielczość nie jest na tyle silna, aby przedstawić swój projekt ustawy.
Kwestia tworzenia prawa spółdzielczego komplikuje się na przykład w sytuacjach, gdy mówimy o działalności banków spółdzielczych, które funkcjonują również w oparciu o drugą zasadniczą ustawę: Prawo bankowe. W projektach, które proceduje Komisja do spraw prawa spółdzielczego jest wiele sprzeczności. Na przykład w jednym z projektów pojawia się zapis, że pracownicy spółdzielni pracy nie mogą być w organach nadzorczych. Ale przecież spółdzielnia pracy składa się tylko z tych pracowników. Kto zatem ma zasiadać w tych organach? Jest również wiele innych paradoksów.
Na przykład zapis, mówiący o obowiązku udostępniania członkom spółdzielni protokołów z posiedzeń Zarządu czy Rady Nadzorczej.
Jeśli odniesiemy ten zapis do banków, to zapis taki stoi w sprzeczności z prawem bankowym, które zakłada ochronę danych wrażliwych.
Inny punkt jednego z projektów zakładał, że wszystkie decyzje dotyczące działalności spółdzielni powinno podejmować Walne Zgromadzenie.
Niemożliwe jest, aby wszystkie decyzje podejmowało Walne Zgromadzenie. Szczególnie w bankach.
A co Pan sądzi o zapisie dotyczącym kadencyjności zarządów, który pojawia się w projektach?
Ten zapis nie może mieć zastosowania na przykład w przypadku niewielkich spółdzielni. Gdyby odnieść go do banków spółdzielczych – nie zawsze w przypadku małych banków działających w małych miejscowościach uda się znaleźć kompetentną osobę, która spełniałaby kryteria Komisji Nadzoru Finansowego. Jak więc zastąpić władze, gdy skończy się kadencja?
Wrzucanie wszystkich spółdzielni do jednego worka nie może więc przynieść dobrych skutków. Co zrobić, żeby nowe prawo było pomyślane dla wszystkich?
Moim zdaniem powinna istnieć jedna bardzo ogólna ustawa, odnosząca się do spółdzielni w ogóle, natomiast wszystkie rodzaje spółdzielni w zależności od branży powinny mieć osobne specustawy, które regulowałyby ich działalność. W ogólnej ustawie powinny zostać zawarte zapisy, odwołujące się do istoty spółdzielczości, ściśle związane ze spółdzielczymi ideami.
Odnoszę wrażenie, że procedowane przez Komisję projekty nie poruszają istoty spółdzielczości.
Zgadza się. Trochę na siłę chce się uszczęśliwiać spółdzielców. Projekty wprowadzają zmiany kosmetyczne, które nie wnoszą zasadniczo nic nowego, co miałoby realny wpływ na funkcjonowanie spółdzielni. Mogą za to uprzykrzać funkcjonowanie spółdzielczości w Polsce.
Co powinno gwarantować nowe prawo spółdzielcze?
Chciałbym, żeby nie dyskryminowało spółdzielni. Zarówno obowiązujące, jak i projektowane prawo spółdzielcze, nie jest korzystne, nie zachęca do działania w formie spółdzielni. Dobrze by było, gdyby prawo spółdzielcze zawierało zapisy wpływające na podniesienie konkurencyjności sektora w stosunku do innych. Może powinno się to wiązać – tak, jak jest to w innych krajach – z jakimiś przywilejami, np. bonusami podatkowymi na rozwój spółdzielni?
Uważam również, że prawo spółdzielcze powinno stanowić o korzyściach dla członków, wynikających z tytułu udziałów. Obecnie żadnych korzyści nie ma; a przecież to członkowie tworzą spółdzielnię, więc powinni odnosić korzyści, a nie tylko mieć obowiązki i ponosić odpowiedzialność. Kompletny brak korzyści powoduje, że spółdzielcza idea się wypala. Nie dostrzega się wartości spółdzielczości, która aktywizuje obywatela i angażuje go w funkcjonowanie firmy. To jest sposób na aktywizację społeczeństwa, które w Polsce jednak cały czas jest bierne.
Jak powiedziałem, spółdzielcza forma działalności nie jest w Polsce korzystna. Jest to również zauważalne, gdy spojrzymy na sektor banków spółdzielczych. Nowe banki się nie tworzą, większość się konsoliduje. To może sygnał, że taka forma działalności nie jest korzystna? Bo skoro mamy wolny rynek, to nowe banki też powinny powstawać. Kiedyś wymogi do stworzenia banku spółdzielczego były mniejsze. Teraz założyć bank byłoby dużo trudniej. Istniejącym bankom brakuje kapitału, szczególnie tym większym bankom. Mniejsze z kolei mają kapitał, którego nie mogą wykorzystywać ze względu na skalę działania. Połączenie tych wszystkich kapitałów powinno teoretycznie przynieść efekt synergii, tylko że tutaj rodzi się problem porozumienia się i ustalenia zasad współdziałania.
W Polsce większości spółdzielczość źle się kojarzy. Źle kojarzy się również politykom.
Tak, to wynika oczywiście z kojarzenia spółdzielczości z socjalizmem. Części ludzi spółdzielnia kojarzy się z kolei tylko ze spółdzielniami mieszkaniowymi, gdzie miały miejsce różne wypaczenia. Ale patologie zdarzają się wszędzie i we wszystkich dziedzinach życia.
Podkreśla się często, że nowe prawo spółdzielcze jest krokiem do unifikacji spółdzielni ze spółkami prawa handlowego. Jak Pan ocenia tę tendencję?
Jako spółdzielnie nie mamy żadnych przewag konkurencyjnych, więc nasza sytuacja jest gorsza niż spółek prawa handlowego. Mamy duże trudności w pozyskiwaniu kapitału. To z jednej strony utrudnia działanie, z drugiej gwarantuje, że nie jesteśmy podatni na przejęcia przez kapitał zagraniczny. Spółdzielnię tworzą członkowie. Moim zdaniem powinni mieć oni prawo wyboru, na jakich zasadach chcą działać. Na chwilę obecną tylko spółdzielnie pracy mogą przekształcać się w spółki prawa handlowego. Wszystko powinno oczywiście być zapisane i precyzyjnie określone w ustawie. Jeśli jednak mówimy o przekształceniach, to trzeba wspomnieć o kilku problemach. O ile bowiem takie prawo powinno przysługiwać utworzonym z majątku członków spółdzielniom, to co zrobić ze spółdzielniami mieszkaniowymi, które otrzymały pewien majątek od państwa? Nie da się tego jednoznacznie przełożyć. Może dojść do sytuacji, że kilku członków spółdzielni zmarginalizuje pozostałych, a przekształcając się w spółkę prawa handlowego stanie się właścicielem wielkiego majątku. Myśląc o tej możliwości, trzeba zrobić wszystko, aby ominąć patologie.
Część druga: Banki spółdzielcze a fundusze europejskie
ESBANK ma w swojej ofercie dwa produkty, które współfinansowane są ze środków z funduszy z Unii Europejskiej. Są to JEREMIE i Kredyt Technologiczny. Panie prezesie, zanim zapytam Pana, który instrument uważa Pan za korzystniejszy z punktu widzenia banku, powiedzmy kilka słów o każdym z nich. Zacznijmy od inicjatywy JEREMIE.
W ramach JEREMIE ESBANK jako Pośrednik Finansowy korzysta z poręczenia portfelowego. Podpisaliśmy dwie umowy z BGK, który poręcza kredyty udzielane przez nasz Bank sektorowi MŚP. Dzięki poręczeniom są one dla przedsiębiorców dużo bardziej atrakcyjne. Pierwsza umowa opiewała na 5 milionów złotych na poręczenia, druga – którą cały czas realizujemy – na 10 milionów.
Zaczynaliśmy w 2012 roku. Można nawet powiedzieć, że czekaliśmy z niecierpliwością na moment, w którym BGK uruchomi program w województwie łódzkim. Jednak początki były trudne – klienci nie byli dobrze poinformowani, zainteresowanie było małe. W większości przypadków to my informowaliśmy klientów o możliwości uzyskania poręczenia. Dziś jest dużo łatwiej, BGK poświęca dużo uwagi na promocję inicjatywy.
Czy poręczenia są kosztowne dla klientów?
Dzięki zastosowaniu przez ESBANK warunków korzystniejszych niż rynkowe i z wykorzystaniem pomocy de minimis, Kredytobiorca nie ponosi żadnych kosztów związanych z uzyskaniem poręczenia - otrzymuje jedynie z Banku zaświadczenie o udzieleniu pomocy, analogicznie jak w przypadku gwarancji de minimis dla kredytów obrotowych. Dzięki wykorzystaniu poręczeń kredytów inwestycyjnych w ramach inicjatywy JEREMIE oraz gwarancji z linii PLD i PLG, w 2013 roku Klienci ESBANKU mieli dostęp do pełnej gamy instrumentów poręczeniowych i gwarancyjnych zarówno dla kredytów inwestycyjnych, jak i obrotowych.
Poręczenia są bardzo ważnym narzędziem dla przedsiębiorców, którzy nie zawsze – szczególnie jeśli chodzi o startupy – mają wystarczające dla banku zabezpieczenie.
JEREMIE to instrument zwrotny. Różni się od niego Kredyt Technologiczny, który łączy instrument zwrotny z premią technologiczną – oznacza to, że część Kredytu spłacana jest przez BGK w ramach bezpośredniej dotacji. W latach 2007-2013 środki przeznaczone na to działanie miały wspierać innowacyjne projekty. Czy klienci ESBANKU byli zainteresowani produktem?
Tak. Zainteresowanie ze strony klientów było duże, jednak w przypadku Kredytu było wiele rygorystycznych kryteriów, które beneficjent musiał spełnić. Trzeba było przede wszystkim udokumentować i udowodnić, że proponowane rozwiązanie, na które zaciąga się Kredyt, jest rzeczywiście innowacyjne. W ocenę projektów zaangażowane były instytuty naukowe. Wielu klientów kilkukrotnie składało wnioski o Kredyt, jednak nie wszystkie zostały pozytywnie rozpatrzone.
ESBANK udzielał Kredytu Technologicznego przede wszystkim przedsiębiorcom z branży żywnościowej i branży produkcji żywności. To jest związane ze specyfiką struktury naszych klientów. Warto zresztą zauważyć, że z produkcją żywności coraz lepiej stoimy w Unii Europejskiej. Kredyt Technologiczny stworzył dodatkowe możliwości rozwoju tej gałęzi gospodarki.
Która, Pana zdaniem, forma instrumentów jest bardziej atrakcyjna i korzystna i z punktu widzenia przedsiębiorców i banku? Instrument zwrotny czy mieszany (np. Kredyt Technologiczny)?
Zarówno dla klientów, jak i dla banków korzystniejsze pod wieloma względami są instrumenty mieszane. Dla kredytobiorcy szczególnie atrakcyjna jest premia technologiczna, dzięki której nie musi on spłacać części pożyczki. Jest to sposób na wspomaganie innowacyjności i wzmacnianie konkurencyjności firm na rynku europejskim i globalnym. Instrument mieszany zapewnia również bankom duże bezpieczeństwo, między innymi dzięki wspomnianej premii technologicznej. Ponadto, aby kredytobiorca mógł otrzymać Kredyt, musi mieć wkład własny. Wszystko to powoduje, że ryzyko dla banku jest minimalne.
Na instrumenty mieszane przeznaczana jest jednak pewna pula pieniędzy, która z czasem się wyczerpuje. Tutaj zaczyna się istotna rola instrumentów zwrotnych, które są odnawialne i mogą być przez przedsiębiorców wykorzystywane wielokrotnie. Są one również na tyle preferencyjne, że realnie wspomagają przedsiębiorców. Unia zresztą coraz bardziej odchodzi od dotacji na rzecz finansowania zwrotnego.
Czy któraś z form finansowania zapewnia bankowi realny zysk?
Trudno mówić o rentowności i zysku – oprocentowanie kredytów jest dużo niższe od standardowego. Ponadto na przykład w przypadku JEREMIE Bank musi zapłacić prowizję za limit poręczenia, a zachęty są tak skonstruowane, że jeśli nie wykorzystamy limitu w 100 procentach, większość z nich nie może zostać wypłacona przez Menedżera. Refundowane są natomiast koszty wdrażania i realizacji programów, co po części rekompensuje nakłady poświęcane na wprowadzenie instrumentów do oferty banku.
Jaka jest więc korzyść? Przede wszystkim minimalizacja ryzyka i uzyskanie kompletnej oferty produktowej, co pomaga przyciągać klientów, o których, jak wiadomo, coraz trudniej. Banki spółdzielcze nie mają wielkich kapitałów, finansują akcję kredytową głównie z depozytów. JEREMIE i Kredyt Technologiczny poszerzają naszą ofertę, pozwalają także dotrzeć do nowych klientów. To też duża korzyść wizerunkowa.
Czy ESBANK będzie korzystał z instrumentów oferowanych w nowej perspektywie?
Tak. Biorąc pod uwagę fakt, że mamy już doświadczenie w tym zakresie, będzie nam dużo łatwiej. A pula pieniędzy będzie dużo większa.
Jednym słowem – mimo dużej sprawozdawczości, warto?
Warto.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Miłosz Słota
Bs.net
ESBANK Bank Spółdzielczy na rynku działa od 1925r. Obecnie ESBANK posiada ponad 30 placówek w trzech województwach: łódzkim, śląskim i opolskim, w miejscowościach takich jak Radomsko, Piotrków Trybunalski, Łódź, Wieluń, Częstochowa, Kłobuck czy Pajęczno. Centrala Banku znajduje się w Radomsku.
Bank świadczy kompleksowe i profesjonalne usługi finansowe dla klientów detalicznych, rolników, małych i średnich przedsiębiorstw. W ofercie banku znajdują się konta osobiste i firmowe, karty kredytowe, lokaty terminowe, pożyczki i kredyty, ubezpieczenia czy leasing.
www.bs.net.pl, 10.02.2014